Posty

Same znaki ???

Moja choroba jest bardzo podstępna, powoduje, że każdy krok, który robię na przód jest krokiem w przeszłość! Często nie potrafię tego powstrzymać. Niestety moja przeszłość nie jest usłana płatkami róż, zwłaszcza ostatnie trzydzieści lat cały ten okres jest dla mnie traumatycznym doświadczeniem. Wokół mnie i we własnej głowie wciąż słyszę głosy, że tylko najwięksi umieją zapominać, to znaczy tak naprawdę wybaczać, i nie jedynie innym ale przede wszystkim sobie! Ale czy to należy się tylko największym? Pytam dlaczego, i czy na pewno tak jest? Nam pozostaje jedynie borykać się ze swoimi wspomnieniami, przeszłością i błędami jakie popełniliśmy w swoim życiu. Jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to my jesteśmy swoimi błędami, a najgorsze jest to, kiedy te błędy są tym co w nas najlepsze! I to jest najgorsze! Czy słyszycie ile w tym jest bólu? Często myślę sobie, jak to jest możliwe? Czy może tak być, że to błędy będą nas określać? Będą definiować naszą wartość? Co wtedy? Co zrobi z na...

Czas nie oszczędza nikogo!!!

Coraz częściej zastanawiam się dokąd tak się spieszymy? Pędzimy przez życie, dążąc za postawionymi sobie celami nie zwracając zupełnie uwagi na to co nas otacza! Dążymy do tego żeby zdobyć jak najlepsze wykształcenie, nauczyć się języków obcych, poznać tego jedynego lub tą jedyną, założyć rodzinę, wychować zdrowe i mądre  dzieci, dorobić się ładnego mieszkania, super samochodu, pojechać co roku, a może  nawet dwa lub trzy razy do roku na super wczasy? Nikt nie pogardził by super ciuchami, najlepiej z TOP mody sezonu a nie z wyprzedaży przed jego końcem. No i oczywiście gronem super przyjaciół. I tak zaopatrzeni lecimy i pędzimy przez ten nasz ziemski padół zbierając powoli punkty za zrealizowanie cele. I można by powiedzieć, że prawie się udało gdy nagle coraz gorzej ci idzie realizowanie swoich celów! Na początku nikt nie wie dlaczego, co się dzieje! Zaczyna się wkradać do naszego życia panika i strach. Coraz gorzej zaczynamy funkcjonować w świecie zdrowych ludzi, ale jeszcze...

2000 zł za zdrowie???

Witam, pokłosiem wydarzeń, o których pisałem w poprzednim poście, jest decyzja, że musimy się rozstać, chociaż, lub tylko na chwilę. I nie jest tu mowa o jakimś spektakularnym rozstaniu, ani żeby rozstanie to było popełnione w złości. Myślę, że nasz związek potrzebuje chwili wytchnienia i takiego "resetu"! Mam nadzieję, że nie popełnię tym tzw. strzału w kolano!!! Jest w prawdzie we mnie z tego powodu dużo lęku! Muszę również przyznać się do tego, że uruchomiły się zachowania i reakcje psychotyczne, które wystraszyły mnie, oraz z podwójną siłą moją żonę. Ale do rzeczy. Po konsultacji z moją terapeutką, doszliśmy do wniosku, że szpital psychiatryczny nie będzie najlepszym rozwiązaniem, ponieważ po spędzeniu ponad 6,5 roku w szpitalach psychiatrycznych, nabawiłem się wystarczającej alergii na tego rodzaju placówki. Choć ze względu na zaburzenia psychotyczne, które się uaktywniły oraz pogłębioną depresję byłby to może dobre wyjście. Kolejnym, omawianym przez nas rozwiązaniem był...

Niewiele brakowało :(

Nie jestem taki silny jak przez moment mi się wydawało. Potrafiłem się rozsypać w ciągu kilkudziesięciu minut. Myślę, że nie  trwało to dłużej niż półtorej godziny. Najpierw był impuls, kilka dni wstecz, musiałem ukarać się, i upuścić trochę dręczących mnie emocji. Nie mogę tu pominąć wkładu jaki wniosły w całe to wydarzenie "glosy", które tłukąc się po mojej głowie namawiały, a wręcz nakazywały mi się okaleczyć, zwyczajnie, odreagować stres, wewnętrzne napięcie i uciszyć "głosy". Dokonałem więc samookaleczenia tnąc się żyletką po ręce. Po pierwsze nie zależało mi, żeby afiszować się tym wśród ludzi, a po drugie  nie chciałem również, żeby zauważyła to Monika pociąłem się więc na bicepsie w miejscu, które za zwyczaj jest zasłonięte przez koszulkę. Następnie kroki potoczyły się expressowo, ale u podnóża stanął przypadek, straciłem na moment czujność i kiedy rękawek koszulki za bardzo się podniósł Monika zauważyła moje rany. I wtedy rozpętała się prawdziwa wojna na ca...

Wyłączająca Dawka Wolność

To będzie krótki post mimo, że temat jest tak bardzo ważny jak również bardzo ciężki. Według Wikipedii "Wolność to brak przymusu, możliwość działania zgodnie z własną wolą. Sytuacja,  w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji". Wolność to możliwość podróżowania, realizowania swoich pasji i spełniania swoich marzeń itp.  Natknąłem się ostatnio na bardzo ciekawe opracowanie dotyczące lęku i wolności. Autor  przedstawia  w nim teorię jako by lęk był jednym z przejawów ludzkiej wolności. Zafascynowało mnie już pierwsze jego zdanie mówiące, że WOLNOŚĆ jest czymś rzeczywistym, czymś czego nie trzeba udowadniać, ani czego nie trzeba wykazywać, bo człowiek ze swej natury jest bytem wolnym!  I na tym skończyłem lekturę tego opracowania ponieważ napisane było w konwencji filozoficznej, z masą niezrozumiałych dla mnie słów. Nie mniej jednak, te kilka zdań zasiało we mnie ziarno ciekawości. Postanowiłem więc spojrzeć głębiej na zagadnienie wolnośc...

Igraszki Diabła!

Mam już tego dosyć. Czekam na noc. Ona zabierze ode mnie chociaż na chwilę te głosy, które mnie dręczą do granic wytrzymałości. Ich moc jest tak niesamowicie zniewalająca, że mary senne są przy nich niewinnymi igraszkami diabła! Lecz mogę doświadczyć chwilowej wolności! Te kilka godzin spędzonych na sofie ze słuchawkami na uszach, przynoszą wytęsknioną ulgę. I po co było mi wchodzić na tą drogę, pełną napięcia i nieogarniętego lęku. Gdzie tylko noc przynosi ulgę. No cóż tylko wtedy może ujść ze mnie całodzienne napięcie. A kiedy jest naprawdę cicho, słyszę jak mnie wołasz! I znów wchodzę w mrok gdzie porywa mnie lęk. Teraz wiem, że to mój błąd, i on teraz się mści na mnie co dzień! A może Bóg chce żebym cierpiał? Zastanawiam się, czy zastanę po drugiej stronie nocy ludzi, których znam? Dlaczego kłamali? Dlaczego mówili, że już nigdy nie będę sam? Odczuwam ból, taki, gdy po raz pierwszy zraniłem jej uczucia. A to tylko dzięki niej miałem wolę życia! A teraz odejdą z nią wszystkie marzen...

A jak mi się nie uda???

Od piątku mam zwiększoną dawkę Wellbutrinu, i doświadczam chyba większości skutków ubocznych, jakich opisują producenci. Najbardziej dokucza mi tak zwane przymulenie spotęgowanie nastroju depresyjnego, uczucie zmęczenia, ogólne osłabienie zawroty głowy, nudności, zwiększenie uczucia lęku, wewnętrzne pobudzenie. A złość i poirytowanie przeszkadzają mi w kontaktach z innymi. I w ogóle często chce mi się płakać a łzy same  cisną mi się do oczu.  Ogólnie czuje się ohydnie, po prostu wiem, że igram ze swoim życiem! Może to z tego powodu, a może nie, ale muszę to napisać, żeby moje demony zła trochę odpuściły. Mówią Miłość aż po grób? Myślę, że to nie jest możliwe, przynajmniej nie w moim przypadku! Nie w przypadku ludzi chorujących psychicznie. Muszę nadmienić, że bardzo kocham moją żonę, i może z tego powodu ciężko mi sobie wyobrazić życia bez niej. Ale już wiem na pewno, że ona przestała mnie kochać!!! Przecież nie jestem wystarczająco  bystry, żeby zrozumieć o co chodzi w f...