I po co to wszystko???
No i po co mi to wszystko? Wiem, umrę na samotność! Najbardziej zwodniczą i przebiegłą chorobę dzisiejszych czasów! Chociaż wiem, że dobrze jest mieć kogoś w życiu. Wiedzieć, że jest się naprawdę kochanym, rozumianym, akceptowanym. W moim otoczeniu każdy ma kogoś. Czasem się na tą osobę złości ale ma tą świadomość, że nie jest się na tym świecie sam. Przerażające jest to kiedy ty nie masz nikogo, to fakt, ale chyba jeszcze bardziej przerażające jest to, kiedy nikt nie ma też ciebie!!! No i po co mi to wszystko? Ciekawe ile już żyć zmarnowałem na byciu samotnym, na celowym zamykaniu się w pozbawionej okien pustelni? Na katowaniu się wciąż tym samym pytaniem do losu, dlaczego ja wciąż jestem skazany na samotność? Na taką przysłowiową pustynię w mieście? Pytanie brzmi czy jest się samotnym na własne życzenie? Czy można się nim stać dobrowolnie? Czy pozbawienie się w swoim życiu obecności choć by tylko jednej przyjaznej ci duszy potrafi zrekompensować ci pozorne uczucie wolności i niezależ...