Posty

Wyświetlanie postów z czerwca 30, 2024

Prośba

Witam. Nie będzie to długo post. Naprawdę nie wiem jak zacząć. Może tak. Chciałbym  prosić wszystkich czytających mojego bloga o pomoc w podjęciu decyzji ponieważ trochę mnie już znacie. Chodzio  to, że zaczynam doświadczać różnego rodzaju sytuacji, odczuć, oraz objawów zwiastujących nawrót choroby. Zaczynam słyszeć w mojej głowie głosy, które komentują moje myśli i zachowania. Mówią mi co myślą o mnie osoby z którymi się spotykam, jak również te, które po prostu mijam na ulicy. Nie muszę oczywiście nadmieniać, że są to opinie niepochlebne, głównie, mówiąc oględnie krytykujące moje zachowania i myśli.  Doświadczam również głosów i myśli o charakterze imperatywnym, i to czego się boję najwięcej, myśli samobójczych. To wszystko sprowadza sie do tego, że staję się osobą zamkniętą, zamyśloną pogrążoną w swoim chorym świecie! Mam również męczące i sprawiające, że WSZTSTKIEGO SIĘ BOJĘ Urojenia! Tak, lęki i urojenia, to jest to czego boję się najwięcej! To one sprawiają, że tak ...

"Ostry"

Wyszedłem na zewnątrz bufetu, usiadłem na ławce i nagle ogarnąłem mnie duży spokój. Wszystko działo się wolniej jakby w zwolnionym tempie, jakoś tak przyjemniej. Niestety zaraz muszę iść do budynku gdzie jest przychodnia. Problem jednak polega na tym, że był tam kiedyś oddział zamknięty, mówiono o nim "OSTRY" na którym przebywałem przez kilka miesięcy, i z automatu włączyły mi się wspomnienia. Nie muszę nadmieniać, że nie były to miłe wspomnienia! Pamiętam pasy, w które byliśmy zapinani kiedy stanowiliśmy zagrożenie dla siebie lub innych. Pamiętam krzyki i przeklinania osób zapiętych. Groźby pod adresem nawet zupełnie "wyłączonych" pacjentów. Pamiętam osoby, z których agresja wręcz kapała. Była też palarnia, gdzie toczyło się większości życia na oddziale, była ona zawsze pełna ludzi w dzień jak również w nocy. Ściany były tam koloru brązowego, spalonego tytoniu. uwidaczniał się tam wieczny problem z papierosami, których zawsze brakowało! Nie służyły one tylko do pal...

Wspomnienia pełne niepokoju

Musiałem się dzisiaj wybrać na wizytę kontrolną u mojego psychiatry. Jak tylko wjechałem na teren szpitala poczułem ogromny lęk , niepokój i strach! Przeszła mnie błyskawiczna refleksja, że nie wiem jak bym sobie teraz poradził gdyby mnie znowu zamknęli w takim przybytku. Jednak i m dłużej tu przebywam zaczynam odczuwać oprócz lęku i smutku,  przygnębienie złość a nawet gniew i duszącą mnie agresję.  Choć z drugiej strony może przydałby mi się taki reset, tak po prostu o niczym nie myśleć nie pracować nie konfrontować się z problemami dnia codziennego. Jest tylko jedem problem,  nie wiem czy potrzebuję tego miejsca, czy czasem by mi nie zaszkodził ten pobyt. Z upływem czasu zaczynam odwiedzać różne stare miejsca, miejsca w których jadłem, spałem, chodziłem na terapie. Miejsca w których uczyłem się życia na nowo. Niestety każde z nich wzmagało mój niepokój. Apogeum tego niepokoju miało mijsce w malutkim bufecie na terenie szpitala, kiedy to na powierzchni paneli podłogowyc...

Pytania do Boga?

Cóż takiego udaje nam się osiągnąć przez całe nasze chore życie? Co nas potrafi zadowolić? Czy wystarczy, że posiądziemy pewną ilość wiedzy? A może musimy postarać się o tytuł naukowy, rozciągający się przed nazwiskiem jak jakaś jadowita żmija? Dobry samochód? Dom z malowniczym ogrodem? Dlaczego wydaje się nam, że wystarczy trochę urody, dobry ciuch? Dobrze, lub nie dobrze dobrane leki? Czy aby na pewno to wystarczy, żeby móc i umieć cieszyć się życiem?????????? Przecież czasami by tylko sobie coś ułatwić, coś komuś udowodnić lub kogoś przeżyć, czy też przyprawić kogoś o zwykły ból głowy, jesteśmy zdolni do strasznych rzeczy, nawet do zaprzedania swojej chorej duszy diabłu! I nie przeraża nas nawet cena jaką musimy za to zapłacić. Potrafimy obnażyć swoje wnętrze przed obcym, a nie potrafimy przyznać się przed sobą, że jesteśmy szkoleni przez świat zewnętrzny jak te psy do tego, że musimy spełniać oczekiwania innych ludzi. A ta pogoń za smakołykiem potrafi zupełnie nas zniszczyć. A wted...