Posty

Wyświetlanie postów z lutego 28, 2016

bezsenna noc

Jest 02:00, spałem 3 godziny. Teraz w ciszy pogrążonego w śnie domu (Monia i pies śpią) mogę zastanowić się nad tym co się ze mną dzieje. Mimo, że odczuwam, że leki chyba zaczynają pomału działać, nadal słyszę w mojej głowie głosy o charakterze imperatywnym, prześmiewczym, obrażającym mnie, komentującym  moje zachowania, to co robię i jak to robię. Mam wrażenie, że ludzie robią mi na złość, że mnie obserwują i obgadują a cokolwiek bym zrobił to będzie źle. Doznania, które mnie praktycznie nie opuszczają to głęboki smutek i paraliżujący lęk i strach. Gdy nie śpię, tylko leżę w łóżku, bez celu, patrząc się w sufit lub ściany, zaczynają mi się pojawiać,  małe diabły  przypominające z wglądu nietoperze. Boję się ich. To między innymi one zmuszają mnie do kłamstw o tym jak się czuję, zatajania informacji na temat mojego samopoczucia,  moich doznań, myśli samobójczych lub prób samookaleczenia. Wiem natomiast, że komfort mojego życia rośnie a natężenie omamów słuchowych i węchowych (bo t

Jak żyć i po co???

Jak żyć??? I po co??? Takie pytania na pewno zadawało sobie wielu z nas. Jeżeli nie znaleźli na nie odpowiedzi, to zmykali się w sobie lub próbowali popełnić samobójstwo. Ja właśnie znajduję się na tym etapie, na szukaniu odpowiedzi, jak i po co żyć? Jak żyć z moją chorobą, i czy w ogóle warto, skoro codziennie ja ranię ludzi a oni ranią mnie. Mam świadomość, że czas jest moim wrogiem ponieważ w miarę jego upływu moja determinacja w dążeniu do znalezienia odpowiedzi na te pytania spada, a ja zamykam się w sobie, i tracę pomału siły, żeby walczyć z głosami, które nakazują mi żebym się okaleczył a w konsekwencji popełnił samobójstwo. Wiem, że piszę trochę chaotycznie, ale w głowie mam "pendolino". Piszę chociaż towarzyszy mi ogromny lęk i strach. Boję się, że kiedyś ktoś przeczyta moje "wypociny" i wykorzysta je przeciwko mnie. Boję się również tego, że kiedyś będę musiał udostępnić go Monice, a ona po lekturze tego bloga, może się jeszcze bardziej odsunąć się ode mn

STRACH!!!

Minęło pół dnia a mój nastrój jest do bani. Doświadczam cholernego lęku, który wręcz paraliżuje moje jakiekolwiek działania. strasznie się boję!!! Najchętniej okaleczyłbym się i poszedł spać, żeby wyłączyć swoją świadomość, żeby nic nie czuć, zapaść się w otchłań nicości. Myślałem, że jak zacznę pisać to mi trochę popuści, ale jednak poczucie strachu i lęku jest na tyle silne, że nie daje za wygraną. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko doczekać do wieczornych leków i mieć nadzieję, że pomogą mi zasnąć i zapomnieć o tym czego dzisiaj doświadczyłem. Dzwoniłem dzisiaj do mojej lekarki w związku z kwalifikacją do przyjęcia na oddział stacjonarny. Okazało się, że mógł bym zostać przyjęty ok.20-03-2016 ale ja nie chciałem, więc postanowiliśmy przełożyć termin na późniejszy. Niestety, teraz,kiedy siedzę sam w domu i zmagam się z natłokiem głosów i myśli w mojej głowie, kiedy analizuję co mnie spotkało w ciągu dnia ( walka z knuciem przeciwko mnie, z wyśmiewaniem, głosami żebym się pochla

02:30 w nocy

Obudził mnie lęk, straszny, przejmujący aż do szpiku kości. Nie potrafiłem się przed nim obronić. Zaatakował mnie niespodziewanie podczas snu. Strasznie się boję tego co może nastąpić. Znowu będę obserwowany przez zmarłych  i żywych  i cały czas  również przez Monię, która jest bardzo krytycznie nastawiona do tego co się ze mną dzieje.  Dziwi mnie to z tego powodu, że kilka lat temu sama doświadczała podobnych uczuć.  Zastanawiam się czy szpital nie będzie najlepszym rozwiązaniem, ponieważ pomału przestaję sobie radzić z samym sobą. Myśli i głosy w mojej głowie tak mną zawładnęły, że coraz trudniej jest je kontrolować, do tego dochodzi również depresja ze swoją mocną, ciemną stroną lęku, strachu, samotności, smutku i rezygnacji. Pomału dosięgam dna mojej rozpaczy. Mimo, że nie chcę iść do szpitala to chyba mnie to nie minie. Rzeczą która mnie przeraża i utrudnia życie, to strach przed Monią. Tak, bardzo boję się Moni. Nie wiem z kąt się to wzięło, ale ten strach towarzyszy mi całymi d