20 godzin
Dzisiejszy dzień chyli się ku końcowi. Znów siedzę w kuchni i piszę. Rozmyślam i kontempluję dzisiejszy dzień. Próbuję rozłożyć go na czynniki pierwsze. Zobaczyć co znów zrobiłem źle? Co złego wróci do mnie. Hołubiąc zasadzie, że wszystko wraca do nas ze zdwojoną siłą, to już się boję z czym będę się musiał zmierzyć. Dzisiaj podczas golenia zauważyłem, że z lustra spogląda na mnie ktoś zupełnie obcy, zagubiony i słaby. Niby to ja, niby moje odbicie, a jednak nie potrafię odnaleźć w nim siebie! Z apadnięte policzki i p rzekrwione, puste oczy, krzyczą do mnie: Chce odejść!!! Nie mogę tak dłużej żyć!!! Nienawidzę tego jak wyglądam!!! Zgarbiona postawa, potężnych rozmiarów odstający brzuch ( co z tego, że pewnie po lekach)!!! Puste spojrzenie, szukające zewsząd aprobaty i zrozumienia. Nienawidzę tego co robię i jak robię! Nienawidzę! Nienawidzę! Nienawidzę! Nienawidzę siebie!!! I znów, biegnę, zapadam się, pogrążam!!! Ciężko jest iść, gdy grzęźnie się po szyję w odchodach swojego życi