Rzeczy nierealne
Nie mogę się nadziwić jak bardzo zmieniła mnie choroba. Z człowieka wesołego, będącego duszą towarzystwa, mającego mnóstwo przyjaciół i znajomych, stałem się zgaszonym, przybitym, smutnym i zupełnie pozbawionym tego co nazywa się radością życia, odludkiem. Zamkniętym w własnym świecie, który jest toczony z prawdziwą wprawą fachowca, przez głosy, urojenia, myśli natrętne a nie rzadko mające chartakter imperatywny. Piętnują moje życie na każdym jego etapie, już nawet nie odciskają lecz odgniatają, prawdziwie i po chamsku, swoje piętno czlowieka "przytrzymanego". Kolejna lekcja a ja dalej nic. Zaczynam złościć się na siebie, wyrzucać sobie kolejne porażki i biegnę do domu, sprawdzam "neta" bardzo ląpczywie, przeglądam się w moonitorze, który wyświetla ostatkiem mocy zgromadzonej w baterii kolejną lekcję pokory. A ja w dalszym ciągu nic nie przyswajam! Krótka wrzutka, jedno spojrzenie i już wiem dzisiaj znów nic mnie nie ochroni od bezsennej nocy, wczesnego poranka i ...