To moje
Siedzę w fotelu. Coś się stanie niedobrego! Skąd wiem?, Bo zawsze czuję, że to nadchodzi. Jest to drążący bardzo przykry, niedający się przeoczyć i z niczym pomylić LĘK o nasileniu prawdziwie pierwotnym. I to uczucie bycia obserwowanym. Nie mogę się go pozbyć. Słyszę jak o mnie mówią, jak się namawiają. Nieustannie knują na mój temat. Powstaje coś na wzór sieci, połączonej z głównym "komputerem" czyli jednostką nadrzędną, nadzorującą cały spisek. To ona nadzoruje wszystkie moje posunięcia, także te mające na celu obronę przed nim. I z tego powodu jestem w przysłowiowej kropce, ponieważ nie mogę się należycie przygotować do obrony, A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze depresyjny smutek i uczucie osamotnienia. To ono generuje brak akceptacji siebie i posunięć, które miały by mnie chronić a uderzają w stabilność mojej psychicznej konstrukcji. To właśnie to tridum: lęk samotność i smutek występują jako katalizator tego co ma się wydarzyć. Nie mam z kim pogadać, komu się zwi