Choroba wzywa
Piszę coraz rzadziej, bo myślę coraz rzadziej. Tak naprawdę to nie wiem co sie dzieje, a może, raczej nie dopuszczam do siebie tego co się dzieje, tego, że choroba wzywa. GŁOSY, tak to one wiodą prym, straszą i wypełniają moją codzienność! Gdy się nasilają i stają się wręcz nie do wytrzymania są znakiem, że zaczyna się zły okres, że będę cierpiał coraz bardziej. Nie znaczy to, że do tej pory nie cierpiałem z ich powodu, że ich nie było. Były, bo są ze mną zawsze, wręcz cały czas! Jednak teraz krzyczą do mnie coraz głśniej, głóśniej niż za zwyczaj, do tego stopnia, że nie słyszę swoich myśli! Są przeszywające i do bólu szczere. Milimetry dzieliły je od katastrofy jaką było by poddanie się, całkowita rezygnacja z siebie! Zamykam oczy, zasłaniam uszy a jej krzyk dalej słyszę. Przeraża mnie ta pustka, która mnie wypełnia. Jest to jakaś paranoja, staram się na siłę zmusić siebie do pisania, mimo, że mam na to ogromną ochotę i potrzebę. Idzie mi jak po grudzie! Mam wrażenie że wszystkim...