Posty

Wyświetlanie postów z października 8, 2017

Urodziny

Tak to dzisiaj. Powinien to być radosny dzień, ale niestety nie jest. Jestem przygnębiony. Ten dzień przypomina mi smutną prawdę, że nie wygram z chorobą. Jest on kolejnym etapem walki o w miarę normalnie życie. O życie bez lęku, strachu, bez doznań psychotycznych. Bez myśli  rezygnacyjnych i samobójczych. Niestety nie potrafię sprostać wymaganiom świata. Czuję się tak bardzo samotny mimo, że wokół mnie są ludzie. Czuję, że nie pasuje do tego świata. Jestem obcym elementem w układance życia, nie pasującym do jego oczekiwań. Czy znajdę jeszcze w sobie siłę żeby się nie poddać? 

Wyznanie...

Chodzę po krawędzi. Jedną nogą poza granicami zdrowego rozsądku a drugą poza zrozumieniem tego wszystkiego czego doświadczam. Jest mi tak bardzo smutno. Chciałbym móc się cieszyć, z rzeczy codziennych. Z tego co dzieje się wokół mnie, z lekkiego wietrzyka pieszczącego moją twarz, z ciepła którym obdarza mnie słońce, z zieleni traw na łące, z całej palety barw którymi raczą mnie jesienne drzewa. Czy będzie mi jeszcze dane móc ogarnąć moje życie? NIE!!!!! Jestem skazany na wieczne potępienie! Czuję, że zmarnowałem czas, który został mi dany. Coraz częściej myślę o sobie w kategoriach dobry, zły; zdrowy, chory i zawsze po zbilansowaniu wychodzi na gorsze. Zagubiłem się dawno temu. Choruję od ponad 20 lat i cały ten czas zmagam się z głosami, inperatywnymi i ksobnymi myślami. Z ogromnym lękiem i strachem. Boję się teraźniejszości i przyszłości. Boję się również Moni. Tak bardzo chciałbym  móc sprostać wymaganiom moich bliskich. Nienawidzę siebie za to kim jestem, za to, że zmarnowałem swo

Kolejny dzień...

Kolejny dzień w którym rządził mną lęk i strach. Przygnębienie, napięcie i smutek, które towarzyszyły mi przez cały dzień sprawiły, że znowu pojawiły się myśli samobójcze. Coraz częściej je miewam. Chce mi się krzyczeć, chce mi się wyć. Aaaaaaaa!!!!! Co mam robić??? Jak pozbyć się tego niewyobrażalnego, paraliżującego strachu, który sprawia, że nie potrafię się z niczego cieszyć. Czy jestem skazany na wieczne potępienie? 

Przygnębienie

Smutno! Czuję się obco w moim ciele. Świat się kończy. Siedzę sam w domu i poddaje się temu co płynie przeze mnie. Oddalam się od rzeczywistości a to co przeżywam jest inne, sztuczne. Zawiaduje mną smutek i przygnębienie. Chociaż czasami nie jest tak źle, to generalnie jestem... Dzisiaj strasznie mi smutno, nie za bardzo wiem dlaczego, ale jednak nie ma to znaczenia, ponieważ i tak moje życie daje mi popalić. Nie potrafię się cieszyć! Nie potrafię żyć! Najgorsze jest to, że zmarnowałem sobie czas, ten czas który dostałem od Boga, żeby się cieszyć, żeby się śmiać, żeby po prostu żyć. Czy ja nie zasługuje na  odrobinę szczęścia???

Kłamstwo?

Czy moje życie to wiel kie kłamstwo!?!? Nie wiem już kim tak naprawdę jestem. Bycie ze sobą to ogromne niebezpieczeństwo!!! Czuję, że okłamuję sam siebie i wszystkich wokół. Czy to coś zmienia. Wczoraj byłem na konsultacji w szpitalu u mojej Pani doktor, i co? A no to, że nienawidzę siebie za to co przeżywam. Doskwiera mi samotność która wypala mnie do żywego. Czy cały czas kłamie???!!! Kłamie mówiąc, że wszystko jest ok. i kłamie mówiąc, że jestem bliski obłędu? Jak naprawdę jest? Tyle pytań a ja wciąż nie mogę znaleźć odpowiedzi. Czuję do siebie wstręt podszyty ogromnym lękiem i brakiem akceptacji siebie. Oglądam teraz telewizję, ale nie mogę się skupić. Mam też wrażenie, że mówią do mnie i o mnie. Co zrobić kiedy rzeczywistość zaczyna mieszać się z czymś obcym, z czymś czego nie mogę ogarnąć, co mnie pogrąża? Nie wiem jak mogę sobie pomóc, czy jest szansa, że ktokolwiek wyrwie mnie z tego koszmaru jakim jest schizofrenia???