Śmierć jako....
Witam wszystkich, dzisiaj mija równy miesiąc od mojego ostatniego wpisu, i powiem wam coś ważnego, był to miesiąc, który mógłbym zaliczyć do tych spokojniejszych. Nie licząc pojedynczych potknięć i spadków nastroju. Cóż, kto ich nie ma? Któż nie miewa gorszych dni z pod znaku melancholii, nostalgii, tęsknoty, lub po prostu depresji! Niestety, dzisiaj jest już po okresie spokoju i moim całym ciałem zawładnął lęk, niepokój, smutek i poczucie zagrożenia! I wiem już, ze zbliża się czas kiedy to będę musiał zmierzyć się znów z okresem, w którym chęć oddania się w objęcia śmierci wzrasta w sposób niekontrolowany. I jak praktycznie co roku, spojrzeć głęboko w oczy tego co niepozwala mi zaznać spokoju oraz uczucia bezpieczeństwa. Czegoś co niemalże, z chirurgiczną precyzją dotyka mnie kilka razy w roku. Takie stany, oprócz strachu, lęku, niepokoju, uczucia rezygnacji, depresji i tego co nazywa się myślami ksobnymi, przynoszą jeszcze coś gorszego. Coś co można nazwać refleksją, a na potrzebę dz...