Jak żyć i po co???

Jak żyć??? I po co??? Takie pytania na pewno zadawało sobie wielu z nas. Jeżeli nie znaleźli na nie odpowiedzi, to zmykali się w sobie lub próbowali popełnić samobójstwo. Ja właśnie znajduję się na tym etapie, na szukaniu odpowiedzi, jak i po co żyć? Jak żyć z moją chorobą, i czy w ogóle warto, skoro codziennie ja ranię ludzi a oni ranią mnie. Mam świadomość, że czas jest moim wrogiem ponieważ w miarę jego upływu moja determinacja w dążeniu do znalezienia odpowiedzi na te pytania spada, a ja zamykam się w sobie, i tracę pomału siły, żeby walczyć z głosami, które nakazują mi żebym się okaleczył a w konsekwencji popełnił samobójstwo. Wiem, że piszę trochę chaotycznie, ale w głowie mam "pendolino". Piszę chociaż towarzyszy mi ogromny lęk i strach. Boję się, że kiedyś ktoś przeczyta moje "wypociny" i wykorzysta je przeciwko mnie. Boję się również tego, że kiedyś będę musiał udostępnić go Monice, a ona po lekturze tego bloga, może się jeszcze bardziej odsunąć się ode mnie. Znajduję się w klasycznym życiowym "pacie". Z jednej strony znajduję się ja z moimi omamami, głosami, świadomością, że jestem śledzony, wyśmiewany, obserwowany, poczuciem odrzucenia, wyobcowania, bólem egzystencjalnym, nienawiścią skierowaną na siebie oraz świadomością, że nie nadaję się do niczego i nie potrafię dać poczucia bezpieczeństwa. Z drugiej strony jest Monika,którą bardzo kocham a której nie potrafię dać poczucia bezpieczeństwa i muszę ją okłamywać odnośnie tego jak się czuję, żeby ją ochronić przed świadomością wspólnego życia ze mną. 
Jeżeli chodzi o szpital, to dzisiaj w pracy miałem taki wielki kryzys, że myślałem, że sam sobie nie poradzę. Myślę, że jeżeli termin w szpitalu był by na dzisiaj to na pewno bym poszedł. Tak więc zdaje się, że bez szpitala niestety się nie obejdzie. Więc następna porażka-szpital !!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???