02:30 w nocy

Obudził mnie lęk, straszny, przejmujący aż do szpiku kości. Nie potrafiłem się przed nim obronić. Zaatakował mnie niespodziewanie podczas snu. Strasznie się boję tego co może nastąpić. Znowu będę obserwowany przez zmarłych i żywych i cały czas  również przez Monię, która jest bardzo krytycznie nastawiona do tego co się ze mną dzieje. Dziwi mnie to z tego powodu, że kilka lat temu sama doświadczała podobnych uczuć. Zastanawiam się czy szpital nie będzie najlepszym rozwiązaniem, ponieważ pomału przestaję sobie radzić z samym sobą. Myśli i głosy w mojej głowie tak mną zawładnęły, że coraz trudniej jest je kontrolować, do tego dochodzi również depresja ze swoją mocną, ciemną stroną lęku, strachu, samotności, smutku i rezygnacji. Pomału dosięgam dna mojej rozpaczy. Mimo, że nie chcę iść do szpitala to chyba mnie to nie minie. Rzeczą która mnie przeraża i utrudnia życie, to strach przed Monią. Tak, bardzo boję się Moni. Nie wiem z kąt się to wzięło, ale ten strach towarzyszy mi całymi dniami.  Bardzo się staram, żeby się zachowywać normalnie, ale im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. Nie wiem już jak żyć i coraz częściej nie chce mi się żyć, ale również panicznie boję się śmierci. Mam wrażenie, że toczy się we mnie walka dobra ze złem, jasnej strony mojej duszy z jej ciemną stroną, depresją, z tą cząstką radości którą jeszcze posiadam. Co robić!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???