Pytania do Boga?

Cóż takiego udaje nam się osiągnąć przez całe nasze chore życie? Co nas potrafi zadowolić? Czy wystarczy, że posiądziemy pewną ilość wiedzy? A może musimy postarać się o tytuł naukowy, rozciągający się przed nazwiskiem jak jakaś jadowita żmija? Dobry samochód? Dom z malowniczym ogrodem? Dlaczego wydaje się nam, że wystarczy trochę urody, dobry ciuch? Dobrze, lub nie dobrze dobrane leki? Czy aby na pewno to wystarczy, żeby móc i umieć cieszyć się życiem?????????? Przecież czasami by tylko sobie coś ułatwić, coś komuś udowodnić lub kogoś przeżyć, czy też przyprawić kogoś o zwykły ból głowy, jesteśmy zdolni do strasznych rzeczy, nawet do zaprzedania swojej chorej duszy diabłu! I nie przeraża nas nawet cena jaką musimy za to zapłacić. Potrafimy obnażyć swoje wnętrze przed obcym, a nie potrafimy przyznać się przed sobą, że jesteśmy szkoleni przez świat zewnętrzny jak te psy do tego, że musimy spełniać oczekiwania innych ludzi. A ta pogoń za smakołykiem potrafi zupełnie nas zniszczyć. A wtedy żyjąc, a raczej wegetując, na coraz to nowych oddziałach psychiatrycznych, w kolejnych miastach coraz bardziej oddalonych od domu, zaczynamy się zastanawiać czy rzeczywiście urodziliśy się tylko po to, żeby spełniać oczekiwania innych osób?  Dlaczego przez manipulacje i poczucie winy inni potrafią przejąć nad nami kontrolę? Może powodem jest fakt, że w chorobie każdy z nas jest samotny i czuje jak jego świat ginie. I właśnie wtedy dochodzimy do "cudownego" odkrycia, że kiedyś było żyć o wiele łatwiej ponieważ nic się  nie miało, więc też na niczym nam nie zależało, a teraz tak bardzo boimy się śmierci, że chcielibyśmy umrzeć już, teraz, zaraz!!! Próbujemy nie raz i nie dwa!!! Jednym się udaje! Innym nie, i wtedy wszystko się odradza ze zdwojoną siłą, odczucia, doznania, urojenia, głosy! Najgorsze jest jednak to, że my ninawidzimy się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej!
Boże, czy karma zawsze wraca!!!!!

Komentarze