Wyłączająca Dawka Wolność

To będzie krótki post mimo, że temat jest tak bardzo ważny jak również bardzo ciężki. Według Wikipedii "Wolność to brak przymusu, możliwość działania zgodnie z własną wolą. Sytuacja,  w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji". Wolność to możliwość podróżowania, realizowania swoich pasji i spełniania swoich marzeń itp. 
Natknąłem się ostatnio na bardzo ciekawe opracowanie dotyczące lęku i wolności. Autor  przedstawia w nim teorię jako by lęk był jednym z przejawów ludzkiej wolności. Zafascynowało mnie już pierwsze jego zdanie mówiące, że WOLNOŚĆ jest czymś rzeczywistym, czymś czego nie trzeba udowadniać, ani czego nie trzeba wykazywać, bo człowiek ze swej natury jest bytem wolnym! 
I na tym skończyłem lekturę tego opracowania ponieważ napisane było w konwencji filozoficznej, z masą niezrozumiałych dla mnie słów. Nie mniej jednak, te kilka zdań zasiało we mnie ziarno ciekawości. Postanowiłem więc spojrzeć głębiej na zagadnienie wolności pod kontem zażywania leków psychotropowych. Zastanowić się, czy w ogóle jest możliwe, że mógłbym być wolnym kiedy przyjmuję tyle leków psychotropowych. I nie mówię tu o lekach przyjmowanych sporadycznie, takich jak Walerin itp. Mówię tu o mieszance leków takich jak barbiturany, benzodiazepiny, normotymiki, ptrzeciwpsychotyczne, antydepresyjne, neuroleptyki, przeciw lękowe i nasenne a więc zwalający z nóg sporych rozmiarów koktajl. Przecież dla "normalnego" człowieka , zażycie takiej mikstury było by prawdopodobnie dawką śmiertelną. Ale wracając. Ja natomiast będąc pod wpływem mojej "wyłączającej" dawki "wolności" mierze się z tak poważnym i ciężkim zagadnieniem jakim jest Wolność. Następne pytanie, które samo ciśnie mi się na usta, to czy jeżeli nie brałbym tych wszystkich leków byłbym bardziej wolny niż jestem teraz? Czy pędzony przez życie, przez głosy, omamy i urojenia, co rusz  podejmując próby samob...cze i po samookaleczaniu się. Nie nadając się do życia, do śmierci ani do pracy. Czując się cały czas obserwowany, recenzowanym. Zmuszonym do życia na przysłowiowym Oriencie. Smutnym i zrezygnowanym. Nienawidzącym siebie i bojącym się wszystkiego. Czy wtedy byłbym wolnym? Myślę, że też nie. Tak więc w ogólnym rozliczeniu czy leki to samo zło? Czy nie pomagają czuć się wolnym? Więc co zrobić, żeby czuć się wolnym? Myślę, że będąc osobą chorą psychicznie, zażywającą taką masę leków, myślę, że nie jestem i nigdy już nie będę wolny!!! MIMO WSZYSTKO!!!!!!!!!

Komentarze