Ucieczka, jedyny sposób
Jestem martwy, choć wydawać by się mogło, że żyję. Martwy już od około trzech dakad! Niestety martwy do samego środka. Codzienność wypala moje wnętrze, i równocześnie przedostaje się na zewnątrz. Na tą sferę którą widać, a z którą bezprzerwy pozostaje ze mną w permanentnym konflikcie i kłótni. Jest to jednak mało prawdopodobne, żeby zastanawiać sie, czy czasem nie jest tak, że sami tworzymy sobie koszmary, albo uciekamy w urojenia, żeby nie być samotnym? Jednak czy jest to aby możliwe? Wiem, że mamy w sobie dużą komponętę tworzenia, a rzczej doświadczania paradoksalnych reakcj. I nawet wydawać by się mogło, że proste czynności i zadania dnia codziennego potrafią nas przerosnąć. Jest mnustwo nawet prosytch testów z którymi nie jest dane nam się uporać! Bo to przecież zniekształcony obraz samego siebie, nie daje nam żyć! Jednak w pewien sposób daje nam to usprawiedliwienie dla naszych potknięć i ocen. Obraz ten, który konfrontuje nas z rzeczywistością, oraz z każdym błędem, który odbija się piętnem wypalanym na żywyn ciele! Czy nikt mnie nie słucha!, dlatego że jestem wariatem!!!? Nie słuchają mnie nawet wtedy gdy mówię prawdę. Bo czy urojenia jakie mam, jakich doświadczam, jakie dotykają mnie każdego dnia dlatego że jestem wariatem, czy tylko dlatego, że jestem innym? Pytanie brzmi, czy mam problemy z odróżnianiem fantazji, halucynacji i urojeń od prawdy? Czy można ufać komuś, kogo masz za wariata? Bo przecież nikt nie może zaprzeczyć, że jak cię zamkną w zakładzie, czy to będzie detoks lub inny psychiatryk, to wszyscy mają cię za wariata i to przegranego wariata! I wtedy nikt nie ma ochoty żeby cię wysłuchać nie mówiąc już o poparciu i przyznaniu racji oraz zrozumieniu dla twojej histori.
Nawet gdy mówisz prawdę i zachowujesz się poprawnie i tak każdy ma cie za niepoczytalnego, a urojenie i omamy poświadczają że tak jest.
I ostatnie pytanie: czym, lub kim są głosy które słyszę? Czy ucieczka to jedyny sposób żeby odnaleźć siebie samego?
Komentarze
Prześlij komentarz