Psychiatryk!!!
Jakie to jest dziwne i niesprawiedliwe. Będąc tutaj irytowały mnie osoby które udawały że nas nie znają, że nas nie widzą. Natomiast teraz, będąc w szpitalu sam tak robię! Czuję się tu trochę schizofrenicznie, to znaczy podskórnie czuję że należę tutaj do tego miejsca, do tych ludzi i tych problemów. A jednocześnie strasznie się boję tego miejsca, tych ludzi, tego życia, i tych problemów. W takim przypadku należy zadać pytanie czy to jest fair? Czy ja jestem chory i dobrze sobie radzę w życiu, czy nic mi nie jest i kiepsko sobie w nim radzę? Siedzę teraz na ławce w samym środku tego psychiatryka i rozglądam się, powoli przypominając sobie miejsca, kraty w oknach ludzie chodzący przymuleni do granicy możliwości. Wszystko tu płynie wolniej. Prawdopodobnie też po lekach, ale jednak, da się utrzymać ten stan. Wydażenia i ludzie, którzy nic się nie zmienili. Chodzą wolno, pochyleni i wyglądają na zamyślonych, a tak naprawdę to życie, którego doświadczali oraz leki doprowadziły ich do tego stanu, do tego złego samopoczucia. Bardzo się boję tego że ktoś mnie tutaj rozpozna, że spotkam kogoś z kim się tu leczyłem. Siedzę spięty, na oriencie! Cały czas licząc na to że będę tu sam. I nagle jest gość, który się ze mną leczył. Schizofrenik w fazie urojeniowej. Opowiada i zanudza swoim gadaniem pielęgniarkę! Siedzę i zapalam się w sobie!!! Boże, jak bardzo bym chciał być wolny. Zwolnić na chwilę pomyśleć przeanalizować swoje postępowanie. Czy to znaczy że jestem chory??? Czy włącza mi się po prostu z tryb ucieczkowy. Dawniej było tak że nawet jedno spotkanie z tak zwaną wrażliwą osobą powodowało, że lądowałem w szpitalu! Nie wiem o co chodzi ale troszkę zazdroszczę tym którzy chodzą tu na tak zwanym farmakologicznym chaju, tym którzy są farmakologicznie zdystansowani do świata. Szkoda, że taki stan można tutaj uzyskać tylko lekami!!! Ale jak to się mówi jak nie ma złotego środka, należy stosować półśrodki. Dochodzę do wniosku że jednak był tu też mój dobry czas, byłem uspokojony co prawda dużą ilością leków, ale jednak udawało mi się osiągnąć czasami ten stan spokoju. Mniej sie martwiłem o siebie i swoje życie, o pracę, i o kontakty z tak zwanymi ludźmi zdrowymi
Czy dlatego jestem ćpunem, bo tęsknię za tym farmakologicznym okresem który mnie trzymał w stabilizacji i na powierzchni życia? Przecież przez dłuższy okres czasu, byłem tu, więc dlaczego w to wątpię??? Dlaczego więc boję tego miejsca tych wszystkich których tu widzę i uznaje za chorych?
Czy chorzy mają jakiś specyficzny wygląd?
Komentarze
Prześlij komentarz