Moje Dosyć (!)
Na pewno już nie raz pisałem o tym, że mam siebie dosyć! Dosyć, ale tak naprawdę! Nie takie kokietujące dosyć, nie takie nieszczere dosyć, pod którym kryje się tylko zwrócenie uwagi na siebie, a w duszy szaleje konieczność usłyszenia, że nie(!) przecież nie masz powodu, żeby tak myśleć, przecież wszystko jest OK! Niejednokrotnie analizowałem już moje dosyć, i za każdym razem bilans wychodził na minus! Moje dosyć to także rozkaprzyszone dziecko, które nie chce podzielić się swoim życiem z innymi, nie wiedząc czemu, dzierżąc w zaciśniętej dłoni nieprzychylność Bogów tak mocno, żeby przypadkiem czegoś nie stracić ze swojego dosyć! Moje dosyć nie ma rodziców, bo jestem tylko ja, i bo to ja wszystko spiepszyłem! Moje dosyć wreszcie, jest tak blisko związane z moim jestestwem, że nie potrafi przejść do porządku dziennego nad moimi wpadkami, których jest coraz więcej! Przytoczę jedną co tu dużo myśleć z dzisiaj: zamiast na prośbę żony wynieść rzeczy spakowane w torbie do bagażnika samochodu, wyrzuciłem je do kontenera Polskiego Czerwonego Krzyża(!). Takich wpadek można by mnożyć i mnożyć. A więc, nie o takie dość mi chodzi. Moje dość nie ma nic wspólnego z kokietowaniem słowami. Moje dość, coraz częścej nakłania mnie do tego, żeby z sobą skończyć(!). Żeby, jak to mówi młodzież, zakończyć tą nie równą walkę z życiem! Moje dosyć niestrudzenie, bez żadnego odpoczynku, caymi dniami, a bywa też, że nocami, przypomina mi, że jestem karykaturą człowieka nie zasługującym na wybawienie! Moje dosyć, w sposób bardzo przemyślany i z premedytacją dąży do celu, którym jest eksterminacja wszystkich ludzi którzy żyją we mnie! Moje dosyć, pielęgnuje złą stronę mojej duszy, tylko po to, żeby była więcej warta, kiedy wystawi ją na sprzedaż szatanowi! I w końcu moje dosyć, to tak samo jutro jak i dzisiaj.
I tylko niepokój budzi fakt, że wczoraj było(!) dzisiaj jest(!) a niestety coraz częściej jutra(!) już nie widać!
Komentarze
Prześlij komentarz