Nie gość a przybłęda!!!

Jak bardzo nasza choroba potrafi namieszać w naszych relacjach z ludźmi i ze światem wie każdy z nas. Jednak w natłoku myśli, i to myśli zarówno ksobnych jak również o charakterze imperatywnym, nie każdy potrafi wyłapać moment w któym zaczyna po mistzrowsku kasowć nam uczucia przyjemności, zadowolenia z siebie i bliskich. Wiary w lepsze jutro i nadzieję na wyzdrowienie lub przynajmniej na remisję choroby. I wręcz z mistrzowską precyzją zastępuje je rezygnacją, podaniem walki o swoje życie, smutkiem, depresją, melancholią, przygnębieniem, chandrą, zaburzeniami lękowymi, strachem i niepokojem! I to co najgorsze - myślami samobójczymi!! A przecież każdy kto chociaż raz spróbował wybrać tą drogę do skrócenia swojego cierpienia wie, jaka zgubna jest to droga! Kiedy kontakty z innymi ludźmi, ale również kontakty z sobą, ograniczają się do koniecznego minimum. Myślę, że to wszystko dotyka również naszych najbliższych. Niestety te złe relacje z najbliższymi osobami po pewnym czasie sprawiają, że zaczynamy czuć się obco w swoim domu, takim kimś nie na miejscu! Nawet nie jak gość, nawet nie jak lokator ale najzwyklejszy przybłęda, ktoś zupełnie obcy! Jak długo może taki stan potrwać? Jak długo będziemy zdolni okłamywać cały świat a przede wszystkim siebie, że nie ma sprawy, że tak naprawdę wszystko jest ok. Cóż prawda jest taka, że jezeli nie damy sobie pomóc to zapewne stan taki potrwa do pierwszej próby samo.....! I jeżeli okarze się nie udana, to będziemy mieli kolejną, w prawdzie nikłą szansę ale zawsze szansę na przygotowanie się do ciężkiej walki o siebie!!!!

A jeżeli ktoś kto ci jest nawet najbliższy zadaje pytanie, czy nie za dużo czasu poświęcasz na czytanie lub pisanie bloga? Cóż musisz wybrać walka nawet w takiej formie czy poddanie się!!!



Komentarze