Że czuję, że jestem

Od pewnego czasu czułem w sobie ogrmną pustkę i coś na krztałt starych, spranych i wydtartych spodni. Chciałem coś napisać, ale siadjąc do lapka dochodziłem do wniosku, a raczej do jakegoś takiego wewnętrznego przekonania, że nie mam o czym, mimo, iż koło mnie i jak myślę, że również we mnie naprawdę się działo. Pomału traciłem kontakt z sobą! Ale dopiero dzisiaj coś we mnie pękło. Fala gorycze zalała mnie i spłynęła na moje otoczenie. Poczułem się jak ostatnie, duże i śmierdzące gówno! Na nowo stałem się nic nie znaczącym trybikiem w maszynie czasu. Człowiekiem nie zasługującym na... no właśnie, zasadniczo, nie zasługującym na nic dobrego, ale również na coś złąego. Jednak przede wszystkim nie na zrozumienie przez cały świat lecz akceptację przez jednego zwykłego lecz kochanego człowieka! Zaczęlo ponownie do mnie dochodzić, że nie mam nic do zaoferowania innym, że jestem pustą, biedną, nie wykrztałconą osobą, a do tego ze złamanym kręgosłupem moralnym.  Jedną z wielu osób, które nic w życiu nie osiągną i  której bilans zawsze wyjdzie na minus! W moim życiowym portfolio jest po prostu zbyt dużo wolnego miejsca! Nie zapisanych kart, lub zapisanych przez wstydlie, krępujące  zdarzenia o chrakterze autodestrukcyjnym, Jednocześnie brakuje solidnych fundamentów na których można by zbudować przyjaźń, miłość, jak również solidny związek. Związek, w którym byłbym kimś kochanym, kimś ważnym dla drugiej osoby! 

To wszystko powoduje, że czuje, że jestem dla siebie kimś zupełnie obcym, nieznanym lądem, a najgorsze w tym jest to, że ten brak zrozumienia dla siebie ewouluje, postępuje w zastraszającym tempie! Tracę już zrozumienie nawet dla tych chwil w których nnie jest mi źle!

Komentarze