Beksa, nie beksa?

Nadchodzi jesień i zaczyna się dla mnie ciężki okres, czas, kiedy to zaczynam boleśnie odczówać na sobie, te wszystkie lata, które spędziłem w szpitalach psychiatrycznych. Przypominam sobie jak bardzo się bałem, kiedy zamknięto mnie po raz pierwszy na ostrym oddziale zamkniętym w psychiatryku w moim mieście. Pamiętam, jak bardzo płakałem, starając się przekonać moją lekarkę, żeby wypuściła mnie ze szpitala. To wspomnienie pojawia się często w moich nocnych koszmarach, ale nie tylko. Bardzo często powoduje u mnie ataki paniki oraz myśli rezygnacyjne a mówiąc wprost myśli samobójcze. Te i podobne  wspomnienia pojawiają się u mnie głównie, kiedy siedzę wieczorem w fotelu i zapadam sie w sobie. Można by pomyśleć, że jestem jakaś straszna beksa, ale pamiętam dokładnie to uczucie, jakie mi toważyszyło, kiedy to szlochając do słuchawki telefonu, błagałem moją mamę, żeby wypisała mnie ze szpitala i zabrała do domu. Zaklinałem się na wszystkie świętości, że już czuję sie dobrze, że głosy i myśli samobójcze zniknęły i że już nie chcę umrzeć i napewna nie targnę się na swoje życie. Doskonale wiedziałem, że nie ma to nic wspólnego z prawdą, że głosy w mojej głowie są nadal aktywne, i szaleją  jak nigdy dotąd. Jednak lęk jaki wywoływały u nmie kolejne pobyty w szpitalu był tak przejmujący, że byłem w stanie obiecać, i zgodzić się na każdą rzcz, byleby tylko uniknąć kolejnego zamknięcia u "czubków"
Jak co roku, dopada mnie w swoje łapy bilans życia, i muszę stwierdzić, że wypada on zawsze, każdego roku na minus. Uzmysławiam ile zabrała mi moja choroba, i ta świadomość wywołuje u mnie ciarki. Smutek i złość mieszają się ze sobą tworząc niebezpieczną mieszankę. Jednak staram się pocieszać tym, że nie jestem jedynm

Panie Jacku dziękuję bardzo :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???