Do samego siebie

Dzisiaj niedziela, poszedłem więc do kościoła. Cóż może głupio się przyznać, ale i tu, głównym powodem, tym co przede wszystkim mną kierowało był lęk przed odrzuceniem, i karą, jaka może mnie spotkać. A właśnie, zastanówmy się jaka kara może mnie spotkać i jaki sens ma chodzenie do kościola ze strachu? Odpowedź nasuwa się od razu - 10 przykazań. Ale czy łamiemy tylko to przykzanie mówiące żeby "dzień święty święcić"? Co z innymi przykazaniami? Co z przykazaniem "nie zabijaj", kiedy w świadomy sposób popełniamy czyn samobójstwa, lub przedawkowjemy leki, albo co gorsza w ogóle ich nie zażywamy? A co z przykazaniem "nie cudzołóż" i "nie porządaj żony bliźniego swego" kiedy pod wpływem leków mniej lub bardziej świadomie oddajesz się miłości z mężatką? Jak natomiast ma się do przestrzegania przykazania "nie kradnij", kiedy zabieramy z pracy trochę materiałów biurowych, czy nie poinformujemy kasjerki w sklepie, że pomyliła się na swoją niekorzyść? I pewnie można by tu było mnożyć i podawać całe morze przykładów do każdego przykazania. Kolejny więc raz zadaję pytanie, czy aby na pewno nie wiem czego się boję? Tych powodów tak na prawdę są miliony. Do każdego punktu Bożego Dekalogu, mógłbym ich przytoczyć całe mnóstwo. Czy takie moje zachowanie nie jest kompletną bzdurą?! Z jednej strony kładę na jednej szali niedzielne msze, a na drugiej życie i zdrowie ludzkie. Prawda jest jednak taka, że jestem za głupi, żeby przeprowadzić głębszą analizę przestrzegania Dekalogu. Wiem jedno boję się tego, że Bóg obrazi się na mnie, że mnie zostawi na pastwę samego siebie. Opuści mnie, a wedy zostanę już zupełnie sam!

I jeszcze jedno, nie wolno mi przyznać się, że jestem chory! Nie mogę się odkryć! Nikt nie może się dowiedzieć, bo wtedy nic mnie nie uratuje! Tak to jest ważniejsze niż cokowiek innego!  jestem zmęczony. Zmęczyłem się swoim lękiem i strachem. Trochę to takie umęczone. Rozpisałem się, i wdałem w analizę grzechu i przykazań Boskich mam wrarzenie zupełnie niepotrzebnie. Może brakowało mi trochę racjonalizacji w moich rozterkach związanych z Bogiem i kościołem ogólnie. I jeszcze jedno, czy jedna opuszczona msza jest w stanie zrobić więcej zła niż nienawiść do samego siebie???


Komentarze

  1. Fajnie, że pisze Pan coraz częściej. Super licznik odwiedzin - ma Pan dużo wejść. Jedna sugestia - trochę trudno czyta się niebieskie napisy na czarnym tle. Powodzenia Jacek

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???