kolejna rzecz!!!

Dręczy mnie ogromny niepokój,  Jestem w nim jakby odrętwiały lub inaczej, wręcz sparaliżowany. Wszystkie kończyny i głowę toczyło mrowienie. Uczucie niespecjalnie przykre, ale wystarczająco denerwujące, żeby zepsuć komfort życia.  Tak, straszne się boję, że czasami ledwo co udaje mi się powstrzymać oddanie moczu. Czuję się tak jak gdyby ktoś zacisnął na moim pęcherzu pętlę i zaciskał z taką siłą, że ciężko wytrzymać. Przemierzając drogę, (a była to długa droga) przez dawne wpisy, załamałem się!!! Jak mogłem tle razy napisać, że się boję, że mam lęki,  że drąży mnie niepokój lub dokucza samotność. 

Dopiero później  zrozumiałem dlaczego działo się to wszystko, dlaczego dołączyły się, jeszcze inne doznania psychotyczne, które nie tylko zmniejszały komfort życia, ale wręcz czyniły je niebezpiecznym i mu zagrażały!!?? Doznania jakich zwiększenie zacząłem odczuwać to omamy wzrokowe i głosy. Gdybym był zmuszony ocenić, jak się dzisiaj czuję, to musiałbym się przyznać, że nie jest dobrze. Pustka, toczy mnie straszna pustka! Doświadczam jej co rano.

Tak, znowu się zaczęło, pomyślałem! Znowu będę zmuszony do przeżywania`  jeszcze raz tych ciężkich dni, i jeszcze gorszego uczucia zagrożenia! Czy lęk, strach i niepokój, którego będę doświadczał, musi być jak chodzenie po polu minowym? Czy znowu samotność będzie mnie popychała na skraj góry, klifu, bloku a może nawet parapetu czy zwyczajnego balkonu?!?

Nie wiem co mogło być powodem. Nie wiem.. Czyżby pomogło temu kombinowanie z lekami? A może raczej samowolne zmniejszanie ich ilości, ich dawek?  Nie wiem! Ale chciałem zmniejszyć trochę ich ilość bo biorę naprawdę sporo!

Naprawdę, to jest tyle rzeczy które chciałbym  opisać, lub po prostu zwyczajnie opowiedzieć, że wszystko mi się miesza, i zazwyczaj, kiedy siadam do laptopa żeby wyrzucić z siebie trochę przeszłości, to nie wiem co napisać! Strasznie mnie to denerwuje ponieważ jest to kolejna rzecz, której nie umiem zrobić DOBRZE!!! 

Kolejna,.......................


Komentarze

  1. Życie to ewolucja.
    Problem może nigdy nie zniknąć. Może pan wewnętrznie być gotowy na te doznania , wiedząc że one są fałszywe tylko przepływają przez umysł chcąc go uwikłać w niepotrzebna gonitwa myśli.

    Medytacja uczy jak radzić sobie z takimi gonitwami i jak ich unikać.

    Choroba nie zrezygnuje ale pan może być lepiej przygotowany , żeby znosić jej objawy.
    Może pan się dostosować , tak żeby te objawy były gdzieś tam na obrzeżach rejestrów i skupić się wyłącznie na tym jak pan chce przeżywać życie.
    Nic samo nie przyjdzie , tylko ciężka praca nad sobą , myślami , zachowaniami , schematami.
    Oczywiście leki są niezbędne ale można też korzystać z medytacji z analizować jak przebiegają reakcje na fałszywe sygnały i korygować te reakcje .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???