Tulipany

Święta, jedna z gorszych chwil w ciągu roku. Rozbiera nas melancholia i nostalgia. Dotyka nas myśl, że tak naprawdę to nie jesteśmy akceptowani przez świat. Jeżeli już, to jesteśmy ledwie tolerowani. Jest tak tylko dlatego, że większość z nich boi się Sądu Ostatecznego. Licząc na taryfę ulgową przy rozliczeniu się z życiem, przez te kilka dni w roku udają, że nas kochają, że im na nas zależy, że w sumie nic do nas nie mają. Czy taka świadomość pomaga nam zmierzyć się ze świętami, z życiem? Pomaga nam na uporaniu się ze świadomością bycia "gorszym sortem"? Smutek, samotność, strach i lęk to uczucia. które rządzą przez prawie cały rok, a niektórzy myślą, że będą w stanie przez kilka chwil w czasie świąt nas okłamać, białym, świeżo wykrochmalonym i wyprasowanym obrusem na stole, z żonkilami lub tulipanami w wazonie, ze święconką na środku stołu i tym podobnymi pierdołami które do kupy składają się na atmosferę rodzinnych świąt? Jak bardzo chcielibyśmy być akceptowani, ale tak naprawdę akceptowani. Akceptowani z wszystkimi naszymi wadami, z naszymi brakami i ułomnościami, i DIAGNOZAMI!!! Jak bardzo chcielibyśmy być częścią tej rodziny?! Ogarniają mnie myśli rezygnacyjne. Mając taką wizję świata, czy jest sens przedłużać tą agonię? Jak bardzo i czy tak naprawdę chcę być częścią tego świata?
Jest mi jeszcze bardziej smutno niż na początku, kiedy zaczynałem pisać. Widocznie nie jest prawdą to, że wyrzucenie czegoś z siebie zawsze przynosi ulgę

Lepiej pójdę już spać

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???