Po co???

Fakt, że żyje cały czas w permanentnym lęku nie ułatwia mi życia. O to, żebym miał dopływ świeżych bodźców dbają młodzi i starzy, politycy i lekarze, dziennikarze, redaktorzy. Rodzina i obcy, przepowiadający przyszłość i taplający się w przeszłości. Radio i telewizja, przyroda i przemysł. Prawda jest taka, że muszę obawiać się koronawirusa, kleszczy, radioaktywnej chmury znad Czarnobyla, odejścia  żony, krytyki z ust szefa, telewizora, tego co mogą zrobić prezydenci państw i ich premierzy, własna żona, pies, rodzina. Czy normalnym jest, żeby cały czas czuć strach, lęk i niepokój. Czuć się zagrożonym, obserwowanym i poddawanym kontroli, nie mającym na nic wpływu, nic nie znaczącym, elementem wszechświata będącym cały czas ocenianym i komentowanym. Czy nie jest czymś żenującym i niewyjaśnionym, że jeszcze żyję, mając przynajmniej kilka razy w tygodniu, a czasami kilka razy dziennie myśli samobójcze. Tak samo jak fakt, że cztery próby samobójcze też nie rozwiązały mojej "umowy" z życiem. Całymi dniami słyszę głosy. Większość z nich ma charakter imperatywny, ale są też takie które komentują moje zachowanie, no i oczywiście takie, które oceniają. Jest czymś niepojętym, że przy takiej ilości leków jakie zażywam, to mimo wszystko doświadczam różnych rzeczy, między innymi wstydu i lęku. A doświadczam go z wielu powodów. Jednym z nich jest wstyd za to, czego się  boję i kogo się boję, wstydzę się też tego co myślę i tego co robię. Nie jest niczym nobilitującym fakt, że czasami boję, się nawet dzieci i zwierząt, wyjścia do sklepu, na zakupy po przysłowiowe mleko, tego co mówią w radio i telewizji. Jest tak, że boję się każdego wyjścia z domu, rozmowy z żoną i rodzicami. A myślę, że tak naprawdę boję się prawdy o sobie. Jak by się zastanowić to na moje doznania, ich rodzaj i nasilenie  nie ma wpływu pora dnia. Wprawdzie z reguły najgorzej jest rano, kiedy to przeraża mnie świadomość przeżycia całego dnia. Potem przez chwilę trochę się uspokaja. Następna fala niepokoju, lęku i strachu ma miejsce wieczorem kiedy to uświadomię sobie, że kiedy kładę się spać, to wcale nie jest oczywiste, że się obudzę. Muszę przyznać, że bardzo często mam ochotę na zażycie takiej ilości leków żeby się już nie obudzić i nie musieć po raz kolejny konfrontować się z tym paraliżującym lękiem i niepokojem, jak również uczuciem zagrożenia ze strony innych ludzi. Po co to wszystko????

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???