ani taki ani....

To już kolejny raz. Znowu zostałem zbesztany, skrytykowany, sprowadzony do parteru. Teraz nie powinienem już mieć ochoty na pokazywanie, że jestem kimś komu zależy na tym związku. Tak bardzo mocno jest mi pokazywane to, że naprawdę nie jestem kimś wyjątkowym, że jestem zwykłym niedorają nie umiejącą niczego zrobić, i na niczym się nie znającą. Wiem, ze nie jestem ani przystojny, ani mądry, ani wykształcony, ani inteligentny, ani przesadnie dobry, ale mam swoje uczucia i emocje, które potrzebują chociaż odrobinę ciepła, dotyku, akceptacji i zrozumienia. Od momentu wyjścia ze szpitala cały czas staram się wynagrodzić wszystkim w koło, te czasy kiedy byłem w ostrej fazie choroby. Niestety nie mam na to szans, ponieważ cokolwiek robię to i tak jest za mało zeby ukazać całemu światu, że się staram. Nie wiem, może za dużo oczekuje od życia, może rzeczywiście za mało się staram, może to co robię to jest nic nadzwyczajnego, że to co robię to jest moim zastanym obowiązkiem i należy się innym jak "psu buda".
Co się dzieje? Dlaczego nie akceptuje siebie takim jakim jestem? Co mam jeszcze zrobić aby świat dostrzegł zmiany, które we mnie zaszły? Czy to jest dziwne, że mam coraz mniej siły w samotnym zmaganiu się z całym światem? Coraz częściej patrząc w lustro widzę życiowego nieudacznika! Kogoś kto nie potrafi być dla bliskich oparciem. Kto nie potrafi dać żonie i córce poczucia bezpieczeństwa.
Dla mnie świat  zaczyna się kurczyć, zaczyna brakować miejsca dla mnie i mojej choroby!!! Co mam jeszcze zrobić aby odkupić swoje uczynki??? Czasami wydaje mi się, że tylko śmierć jest w stanie uwolnić mnie od cierpienia....

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???