Przebłysk

Wczoraj miałem dobry dzień. Może trochę przesadzam, może nie cały, ale chociaż te parę chwil udało mi się zapamiętać i starałem się to uczucie pielęgnować jak najdłużej. Sprawcą tego wszystkiego była moja żona, która rano przy kawie, objęła mnie, i przytuliwszy się uraczyła mnie słowami "JAK DOBRZE, ŻE CIĘ MAM"!!!!!!!!!!! Biorąc pod uwagę to, że Monika nie jest wylewna w okazywaniu uczuć, było to coś co nie zdażyło się jeszcze nigdy, a jeżeli nawet, to bardzo dawno temu. Niestety mój dobry nastrój udało mi się utrzymać tylko do wieczora. Później opanowały mnie dobrze mi znane uczucia lęku, strachu i niepokoju. Nie pomogło nawet zapadanie się w wspomnienia niedawno przeżytych chwil radości. Targały mną ambiwalentne uczucia strachu  niepokoju i względnej obojętności względem mojego życia. Niestety zwyciężył mój strach przed przyszłością. Zacząłem się zastanawiać kim tak naprawdę jestem? Czy jest możliwe żebym całe życie żył w ogromnym lęku i na tak zwanym "orjęcie", usiłując zadowalać wszystkich dookoła, nie patrząc na swoje potrzeby? Moja przyszłość jawi mi się w kolorach szarości. Przytłacza mnie moja choroba i to co sprawia, że jestem permamętnie smutną osobą, osobą, którą przez większość swojego życia boi się wszystkiego co "zdrowe". Nie wiem co się ze mną dzieje, czy już naprawdę poddałem się mojej chorobie, i temu co ze sobą niesie? Czy istnieje jeszcze szansa na normalność?...?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???