Jest mi wstyd, gorączkowo szukam miejsca gdzie mogłbym się schować, miejsca gdzie będę mógł umrzeć. I wyrzekam się siebie! Nie widzę nic i nic nie słyszę, a za to jestem przekonany, że może się zdażyć wszystko, a ja, nie mam nad tym kontroli. I proszę, nie pytajcie mnie dlaczego, ponieważ jeszcze tego nie wyśniłem. Wiem, że palce maczają w tym duchy, duchy przeszłości, i czuję się winny, bo to strach i wstyd przed prawdą, sprawiają, że jest mi źle, niedobrze, że chce mmi się żygać, na samą myśl o sobie. Porażony tym wstydem, jestem trzymany za gardło przez przeszłość, która bombarduje mnie wspomnieniami którym nie ma końca! I czekam, ciągle czekam na jakiś sygnał żebym mógł uwerzyć, że istnieje! A zamiast tego, nagle, odkryłem, że nie ma tam już nic! Czasami tylko jest mi siebie żal, gdy jak przez sen, widzę piekło, które mnie czeka. Widzę też strasznie dużo bólu, a ból ten nie jest słodki, lecz cierpki! Przeszłość miesza mi się z przyszłością, i tylko teraźniejszość modeluje moją gło
Komentarze
Prześlij komentarz