50"

Siedzę w fotelu i patrzę na wyłączony telewizor. Jego czerń mnie przeraża. Zastanawiam się ile czasu upłynęło od ostatniego posta, którego napisałem, to już kilka dni. Tak dzisiaj mija tydzień. Nie raz siadałem przed kompem, żeby coś napisać, przelać choćby kilka słów, podzielić się jakimiś refleksjami, przemyśleniami, ale niestety nic mi nie wychodziło. Lęk, który mi towarzyszył był na tyle duży, że był nie do przeskoczenia. W prawdzie dzisiaj nie jest dużo mniejszy, ale postanowiłem, że spróbuję go pokonać siadając do laptopa. Nie będzie to w prawdzie nic z wesołego i kolorowego opowiadania. Wychwalania jaki to jestem twardy i nie poddający się przeciwnościom losu, wręcz przeciwnie będzie to jeden z tych szarych, nudnych, bez polotu napisanych tekstach. Jedna rzecz jednak go wyróżnia - jest mój!!!!!! Zawarte w nim przeżycia i emocje, nie są wymyślonymi przez autora uczuciami i możliwymi doznaniami podmiotu literackiego, są natomiast: przelanym morzem łez, przeszywającym na wskroś strachem, uciskającym jak kamień w bucie niepokojem i dającym w kość smutkiem. Tym samym smutkiem, który robi ze mnie wyobcowanego i borykającego się z problemami egzystencjalnymi samotnym człowiekiem (mimo że wśród ludzi). Toczy mnie emocjonalna pustka. Boże jak jest mi smutno. Strasznie się boję tego uczucia, jest ono dla mnie bardzo niebezpieczne. Ciągnie mnie w dół z zawrotną prędkością.  Gdy się naprawdę rozpędzi to nic albo prawie nic nie jest w stanie go zatrzymać. Będę przemierzał dzień za dniem z tą zawrotną prędkością, gdzie duchy upływającego czasu będą mnie pieściły pieszczochą z ostrymi jak skalpel słowami. Coraz częściej zacznę myśleć o samookaleczeniu, o zadaniu sobie bólu fizycznego, żeby przestać odczuwać ból psychiczny.
Boże wszystko zaczyna mi się mieszać. Wydaje mi się, że znowu zaczynam tracić dystans do siebie i do swojej choroby.
Oliwy do ognia dolewała statystyka odwiedzin mojego bloga która leciała na łeb na szyję a z nią moje poczucie własnej wartości. Natychmiast, dorobiłem sobie oczywiście teorie (być może prawdziwą), że nie jestem wystarczająco szczery lub po prostu wszyscy mają już dość mojego biadolenia i użalania się nad sobą (mimo że jest to ostatnia rzecz jakiej bym pragnął). 
I prawdę mówiąc to cały tydzień upłyną mi pod znakiem w/w emocji. I to było by chyba na tyle. 
Wracając do telewizora, to jeszcze bardziej niż jego czerń, przeraża mnie gdy jest włączony. Przeraża mnie łatwość z jaką można wpływać za jego pomocą na ludzkie umysły. Z jaką łatwością da się manipulować emocjami. 

 I to jest 50" strachu. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???