Dwie strony

Jestem w podłym nastroju, czuję jak po moim ciele rozchodzi się przerażające uczucie zwątpienia. Mieszanina strachu, lęku i niepokoju. Towarzyszy im brak chęci i motywacji do życia. Coraz częściej doświadczam przeświadczenia, że znajduję się w sytuacji bez wyjścia. Zagrożenie, to uczucie dominujące i uświadamiające mi jak krucha i podatna na wpływy jest psychika człowieka. Jak łatwo jest zaburzyć swoją, i tak względną równowagę psychiczną. Jestem na krawędzi, stąpam po kruchym lodzie. Rezygnacja i poczucie beznadziei, braku wizji przyszłości, niemoc dostrzeżenia siebie w przyszłości w względnie jasnych barwach.
Prawda jest taka, że z jednej strony dopadła mnie depresja, uwikłała mnie w swoje sidła, bezlitosne macki wisielczego nastroju, pospolitego czarnowidztwa, uczucia lęku, strachu, zagrożenia i bezsensu  życia. Tego, że w samym akcie życia nie ma głębszego sensu, że nasze "bycie tu i teraz" sprawia, że  nie tylko cierpimy my, ale cierpią też ludzie nam bliscy. Jestem nic nie warty, nie powinienem mieć prawa do  życia
Z drugiej strony upomniała się o mnie schizofrenia. Już któryś dzień z rzędu słyszę w mojej głowie głosy. Są to głosy o charakterze imperatywnym i oceniającym. Czuję się również obserwowanym i śledzonym. Bardzo często słyszę odgłosy kroków chodzących za mną. Coraz częściej myślę o samobójstwie i coraz częściej dochodzę do przekonania, że jest to jedyne wyjście, które przyniesie  mi ukojenie. Nie mam już siły żyć w samotności, jak pustelnik, w środku gwaru i zgiełku dzisiejszego  świata. Wśród ludzi, którym nie mogę opowiedzieć co się ze mną dzieje, co siedzi we mnie, w środku. Jak bardzo boję się głosów i myśli rezygnacyjnych. Ile kosztuje mnie planowanie samobójstwa a potem pilnowanie się, żeby go nie wprowadzić w życie. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???