Co robić???

Męczę  się. Czuje się tak, jakby cały świat uparł się na mnie i chciał mi udowodnić, że nie dam rady. Widzę rzeczywistość w tysiącach odcieni, niestety są to odcienie szarości. Dzisiaj wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie! Pomału przestaję dawać sobie radę z obowiązkami nie wspominając już o radzeniu sobie z samym sobą. Wszystko mnie przytłacza. Znowu zaczynają się pojawiać myśli rezygnacyjne. Mimo, że jestem cały czas między ludźmi to czuję się bardzo samotny. To taka "pustynia w mieście". Wynika to z tego, że boję się ludzi i czuję, że zagraża mi z ich strony jakieś niebezpieczeństwo. 
Co robić??? Czy mimo przeciwnością starać się znajdować sens w tym co się dzieje? 
Co robić, żeby myśli samobójcze nie przytłaczały, i nie warunkowały w tak sadystyczny wręcz sposób mojego postrzegania świata? 
Jak radzić sobie z głosami, które znów zaprzątają moją głowę i utrudniają życie? 
Co robić z informacjami jakie przez telewizją przekazuje mi Bóg?
Co robić z urojeniami węchowymi które cały czas mówią mi, że śmierdzę?
Co robić halucynacjami, które pokazują mi grób ojca?
Tyle pytań i żadnej odpowiedzi!!!!! Jak tak ma wyglądać całe moje życie, to ja dziękuję bardzo!!! Przerażające jest to, że czas, który właśnie poświęcam na pisanie tego postu, zamiast chwili ulgi, rozładowania napięcia lub pseudo-terapii, przynosi mi smutek i przygnębienie!!! Chyba nie potrafię już myśleć pozytywnie. Tę umiejętność zabiły we mnie wszystkie te lata choroby. W chwilach takich jak ta, nie chce mi się żyć!!! Myśli samobójcze, smutek, lęk, niepokój i przygnębienie, te uczucia, które władają moim jestestwem, sprawiają, że mam ochotę przestać odczuwać cokolwiek. Dotyczy to wszystkiego!!!! Jedyną radą na to wydaje się być samobójstwo :(
CO ROBIĆ!!!!!!!!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???