05:30

Wprawdzie obudziłem się  już po czwartej rano, ale na razie bez żadnych doznań psychotycznych. Chyba leki zaczynają działać. Jednak dalej utrzymuje się strach i lęk, i niestety żeby nie było za miło dopada mnie depresja. Jest mi strasznie smutno, jestem zrezygnowany, nic nie chce mi się robić i mam ogromne poczucie winy względem Moniki ,między innymi za to, że niszczę komfort jej  życia. Sprawiam, że żyje w ciągłym stresie i obawie o mnie. Jednak jej siły są już na wyczerpaniu, złości się na mnie,miedzy innymi za to, że mam "nieodpowiednią minę". Ja choć staram się jak mogę żeby wyglądać na człowieka zdrowego nie mam zupełnie możliwości żeby panować nad wyrazem mojej twarzy. Moje siły  żeby udawać, że wszystko jest ok. też się kończą, staram się ochronić Monikę przed świadomością, że nie wszystko jest ok. Wykonywanie codziennych obowiązków kosztuje mnie strasznie dużo wysiłku, ale puki co spinam się w sobie i robię co mogę żeby wyglądało na to że nic się strasznego ze mną nie dzieje. A tak naprawdę to czuję się bardzo samotny w walce z moją chorobą i w ogóle w życiu. Nie mam za to do nikogo pretensji bo sam sobie na tą samotność zasłużyłem i zapracowałem. 
Kończę pisać tego posta, ponieważ czuję się coraz gorzej, dopadają mnie myśli samobójcze i pogłębia się mój smutek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

o mnie teraz

Wstyd

czy ja się użalam???